[Wstecz] [Strona Główna] [Dalej]

"THE WHITE LIE" WALTERA T. REA
Raymond F. Cottrel

OCENA KSIĄŻKI " OSIEM WAŻNYCH WNIOSKÓW

"The White Lie" Waltera Rea wywiera ambiwalentne wrażenie na czytelniku już obeznanym z prezentowanymi przez niego informacjami historycznymi i literackimi - z jednej strony jest to uznanie dla ogromu wykonanej pracy badawczej i przedstawionych informacji: z drugiej - ubolewa- nie z powodu kwiecistej retoryki, która utrudnia ocenę obiektywności autora w interpretacji niektórych istotnych faktów i żywotności opieranych na nich wniosków.

Wyciąganie wniosków z materiału dowodowego jest etapem krytycznym dla każdego przedsięwzięcia naukowego. Czy wnioski autora książki w pełni potwierdzają przedstawiane dowody? Czy dowody wskazują na konkretnie jeden zestaw wniosków, wykluczając inny? Czy domysły i uprzedzenia mimowolnie nie doprowadziły autora do błędnej interpretacji materiału dowódczego? Gdyby autor zdefiniował swoje rozumienie na- tchnienia, czytelnik wiedziałby z czego wychodzi, jak rozumie pewne stwierdzenia w mementach przełomowych, dlaczego wyciąga takie właśnie wnioski z przedstawionych materiałów.

Zasadnicze wnioski, których autor nie podsumowuje, są następujące:

1. Ellen White była pod wpływem swojego środowiska kulturalnego i swoich współpracowników i ten wpływ odzwierciedla duża część jej twórczości.

2. Zapożyczała obszernie od innych autorów, zarówno słowa jak idee, nie informując o tym.

3. Wiedziała, że dokonuje zapożyczeń w sposób niewłaściwy ale twierdziła, że wszystko, co pisze, ma Boski autorytet.

4. W swoim obszernym zapożyczaniu mimowolnie włączała także błędy faktograficzne.

5. Nie zawsze wykorzystywała Biblię w sposób właściwy, tj. egzegetycznie - zgodnie z właściwym dla niej znaczeniem - ale homiletycznie.

6. Stąd wiele jej pism jest pochodzenia ludzkiego i nie może być uważane za natchnione, nieomylne i autorytatywne1.

7. Zwłaszcza od jej śmierci przywódcy kościoła lansowali fałszywą i zwodniczą koncepcję natury, autorytetu i wykorzystywania pism Ellen White, manipulowali jej pismami na swoją korzyść jako administracja; konsekwentnie odmawiali udzielenia uczciwych odpowiedzi na uczciwe pytania; stawiali pod pręgierzem i karali tych, którzy motywowani szczerą chęcią pomocy kościołowi poszukiwali wyjaśnienia problemu albo tych, którzy w dobrej wierzę i konstruktywnie odpowiadali na prośby o wyjaśnienie. 8. Pisma Ellen White stanowią natchnione porady pastoralne, a nie zalecenia Boskie i kościół winien zaprzestać takiego bezprawnego ich wykorzystywania.

Jako że jest to recenzja książki Waltera Rea, nie miejsce tu na szczegółowe rozważanie alternatywnych interpretacji materiału dowodowe- go. Musimy poprzestać na ocenie jego wniosków i wysunięciu możliwości alternatywnych. Nie ma potrzeby komentować samego materiału dowodowego; może; należy zauważyć, że praktyka Ellen White zapożyczania od innych autorów była najwyraźniej dużo obszerniejsza niż ktokolwiek sądził. To szerokie zapożyczanie nakazuje kościołowi rewizję koncepcji natury i wyczerpującej nowej definicji. Brak takiej formuły zepchnął nas w obecne kłopotliwe położenie w tej ważnej dziedzinie wiary.

Wnioski autora można ocenić następująco:

1. Ellen White była pod wpływem swego środowiska kulturalnego, a jej pisma istotnie ten wpływ odzwierciedlają. Alę jest równie pewne, że ten wpływ modulowały inne czynniki. Autorzy Biblii także byli pod wpływem swego środowiska kulturalnego, a ich pisma ten wpływ odzwierciedla- ją 2. W tym punkcie argumentacja i wniosek autora w pełni odnoszą się do Biblii tak samo jak do pism Ellen White. Wpływ kulturalny czy literacki środowiska ludzkiego nie naraża na szwank procesu objawienia ani nie umniejsza natchnionego charakteru tego, co jest objawiane-.

2. Biblia dostarcza licznych dowodów zapożyczania, zarówno ze źródeł natchnionych lub bez3. Jeżeli naczelnym kryterium natchnienia jest oryginalność, to z natchnionego kanonu Pisma Świętego należałoby odrzucić obszerne fragmenty Biblii; włącznie z kilkoma księgami w całości. Ta argumentacja w pełni odnosi się do Biblii, tak samo jak do pism Ellen White. Oryginalność nie jest przekonywającym tekstem natchnienia.

3. Kwestią domniemań jest, w jakim stopniu Ellen White była świadoma tego co czyni i jakie są tego implikacje a także powody dla których to czyniła. Inna możliwość jest taka: przed czytaniem wykorzystywanych autorów mogła widzieć, w widzeniu czy inaczej zasadniczą adekwatność materiału, który następnie zapożyczała. Albo, kiedy czytała. Duch Święty wybiórczo poświadczał jej informacje, które zapożyczała. W obu przypadkach czułaby się usprawiedliwiana w przypisywaniu informacji służbie Ducha Świętego. Jej milczenie w kwestii wykorzystywanych źródeł w połączeniu z podkreślaniem Boskiego pochodzenia pism, sugeruje zamierzone odsunięcie na drugi plan ludzkiego pochodzenia formy w jakiej otrzymywała informacje, żeby jacyś nierozważni czytelnicy nie przypisy- wali treści informacji także źródłom ludzkim.

Biblia stawia nas przed materiałami zapożyczonymi, z podaniem źródła lub bez, jako będącymi tekstem natchnionym4. Inne możliwości pozbawiają ten argument mocy. Ostatecznym, rozstrzygającym sprawdzianem natchnionego charakteru dokumentu literackiego jest jego treść, a nie forma czy proces zapisywania.

4. Sama Biblia zawiera błędy faktograficzne i sprzeczności5. ale żadną miarą nie narażają one na szwank jej Boskiego autorytetu, ani też nie umniejszają wagi jej posłania. Absolutna bezbłędność nie jest przekonywającym ani pragmatycznym tekstem natchnienia.

Typ badań, któremu kościół obecnie poddaje pisma Ellen White znany jest w kręgach naukowych jako krytyka historyczna i literacka, a bar- dziej szczegółowo krytyka źródłowa - krytyka w sensie rozpoznawania faktów w przeciwieństwie do ślepego ulegania tradycji czy z góry wyrobionej ocenie. Go zastanawiające - kościół ociąga, się z uznaniem wartości tego typu badań Biblii a teraz jest zmuszony podać im pisma Ellen White.

5. Natchnieni autorzy Nowego Testamentu często interpretują fragmenty Starego Testamentu wyrwane z kontekstu i przypisują im znaczenie różne od pierwotnego, określonego poprzez ich własny kontekst literacki i historyczny6. Później "natchnieni autorzy często cytują wcześniej- szych natchnionych autorów" homiletycznie /"pastoralnie"/ raczej niż egzegetycznie. Sposób wykorzystania dawniejszych pism natchnionych przez późniejszego natchnionego autora nie jest przekonywającym tekstem jego natchnienia. Znaczenie wypowiedzi dwóch natchnionych autorów należy ustalać według własnego kontekstu a nie według tego co być może mówi ten drugi natchniony autor.

6. Tak jak Boskość i człowieczeństwo złączyły się w Chrystusie, żywym Słowie Boga, tak też i w Biblii, pisanym S łowię Boga. Ani w Słowie żywym ani pisanym występowanie czynników ludzkich w żaden sposób nie umniejsza ani nie naraża na szwank Boskiej istoty czy treści. Kiedy rozumiemy jak i dlaczego Ellen White wykorzystuje Biblię tak, jak to czy- ni, to te dwa czynniki się uzupełniają, a nie wykluczają.

Logika wymaga, aby każde z wyżej wymienionych zastrzeżeń wobec Ellen White, odnieść w równej mierze do autorów Biblii. Nie ma przekonywujące- go powodu, aby jeden zestaw kryteriów stosować do Biblii a inny do pism Ellen White.

7. Pod kierownictwem swoich przywódców, zwłaszcza od śmierci Ellen White przed sześćdziesięciu siedmiu laty, kościół istotnie stworzył sztuczny i niedokładny obraz jej i jej pism, wyraźnie niezgodny z faktami. W oparciu o tę syntetyczną koncepcję natchnienia przyjął dla Biblii poziom natchnienia i bezbłędności ignorujący fakty, a kiedy Walter Rea i inni odkrywają, że Ellen White nie dorasta do sztucznej koncepcji natchnienia przyjmowanej dla Biblii, dochodzą do wniosku, że nie była ona natchniona. Błąd leży w założonym rozumieniu tego, czym jest i jak działa natchnienie. Pilnie potrzebujemy obiektywnie opracowanej koncepcji natchnienia, co uchroniłoby kościół od takich kryzysów wiary, przed jakim stoi obecnie.

Przez minione dwadzieścia lat przywódcy kościoła tłumili licznie przez kościelnych uczonych podejmowane próby rozwiązania problemów, którymi teraz zajmuje się "The White Lie", a do niedawna nawet nie chcieli przyznać, że w ogóle jakiś problem istnieje7. Wielu pasto- rów pozbawiono funkcji za przyznanie, że problemy istnieją i za odpowiedzialną reakcję na prośby parafian o odpowiedzi. To nie wszystko; oficjalne publikacje kościoła powtarzają teraz - z oczywistym jego błogosławieństwem - te same koncepcje, które spowodowały decyzje komisji konferencji i odsunięciu od duszpasterstwa8.

Do niedawna kościół nie podchodził uczciwie do tego problemu a na- wet teraz jeszcze nie traktuje sprawiedliwie tych, którzy starają się być uczciwi wobec siebie samych i swoich parafian.

"The White Lie" jest w istocie protestem przeciw takiemu wstecznictwu i zaciemnieniu. Kościół nie chciał słuchać w przeszłości bardziej spokojnych, odpowiedzialnych głosów, kierujących się lojalnością wobec kościoła i jego przywódców i dlatego teraz jest zmuszony do wysłuchania bardziej ostrych tonów Waltera Rea. Byłoby mądrze z jego strony, gdyby nie odrzucał od ręki treści tego, co mówi Rea tylko dlatego, że nie podoba mu się kwiecisty sposób jego Wypowiedzi i niektóre z wniosków przez niego wyciąganych z materiału dowodowego.

8. W pismach Ellen White Bóg mówi do kościoła naszych czasów, zapewniając nam porady i przewodnictwo w przygotowywaniu się do rychłego przyjścia naszego Pana i Zbawcy Jezusa Chrystusa. Nie mamy żadnego istotnego powodu aby poddawać w wątpliwość to, w jaki sposób Duch Święty przekazał te informacje Ellen White i kierował jej zapisem. Jakim prawem mamy odrzucać Ducha o ile nie spełnia naszych wyobrażeń o tym jak On działa? Uznając obiektywnie fakt, że pisma każdego prawdziwego proroka mogą odzwierciedlać ludzkie słabości autora w kwestiach dla zbawienia nieistotnych, należy stwierdzić, że to zasadnicza treść są mych pism w ostatecznej analizie rozstrzyga o ich natchnionym charakterze. 9/.

Odrzucając część retoryki Waltera Rea kościół ma wobec niego dług wdzięczności za obszerny materiał badawczy i za zwrócenie naszej uwagi na fakty. Fakty mówią za siebie i nie jest sensowne ani chwalebne ich ignorowanie czy udawanie, że nie istnieją - jak to czynił kościół przez wiele lat kiedy to na te same fakty zwracano uwagę. Zasadnicza różnica między obecną próbą Waltera Rea a licznymi nieudanymi w przeszłości, leży w ogromie wykonanej przez niego pracy badawczej, odkryciu zasięgu zapożyczeń literackich i imperatywnym tonie jego wypowiedzi do kościoła. Jeżeli mielibyśmy mu za złe czasami obraźliwą retorykę to należy pamiętać o jego wcześniejszych nieudanych próbach zwrócenia uwagi kościoła. Donośny ton retoryki jest próbą obalenia żelaznej kurtyny głuchoty na rzeczywistość i wstecznictwo, z jakim spotkały się wcześniejsze próby jego własne i innych. Teraz nareszcie głusi usły- szeli. W bardzo rzeczywistym i bezpośrednim sensie za obecny smutny stan rzeczy główną odpowiedzialność ponoszą ci, którzy uprzednio starali się go zlekceważyć i uciszyć.


PRZYPISY:

1. To stwierdzenie odnosi się do pięciu poprzednich wniosków.

2. Moja praca "Historical Conditioning in the Bibie and the Writings of Ellen White" /Historyczne uwarunkowania w Biblii a pisma Ellen White/ szeroko ilustruje wpływ środowiska kulturalnego na natchnionych autorów i ich prace.

3. Biblia dostarcza licznych dowodów na to, że natchnieni autorzy przepisywali od innych, natchnionych i nienatchnionych, podając źródło lub nie:

4. Patrz Przypis 3. Jeżeli materiał zapożyczony ze źródeł nie natchnionych przez natchnionego autora nie nabiera charakteru natchnionego kiedy włączony jest jako część jego posłania, to trzeba uznać za nienatchnione obszerne fragmenty samej Biblii.

[Wstecz] [Strona Główna] [Dalej]